środa, 21 listopada 2007

Jesienny sen


Nawet nie wiem od czego mam zacząć.
Już tyle razy przymierzałem się by powrócić* do pisania na blogu. Głównie w piątki gdyż wierzyłem iż jeśli wrócę w mój ulubiony dzień, przyniesie mi to tak jakby szczęście i nie porzuce znowu pisania po kilku postach. No cóż, minął nie jeden piątek, nie dwa a mi się wciąż nie udawało powrócić "na scenę". Ale powiedziałem sobie w końcu "stop", takie solidniejsze niż zwykle.
Zacząłem pisać ten post w poniedziałkowy wieczór. Co prawda dziś jest środa, ale co tam... (teraz go jeszcze edytuje) Ważne że zrobiłem w końcu ten pierwszy krok przełamania. =p
Zawsze była jakaś okazja by zrobić come back, mniej czy bardziej ważna ale była. Nawet jak już się zabierałem do pisania, to najtrudniej było ułożyć ten post "powracający". Ów niniejszy. Choć przeciętny, ale tym razem jest.
Ominęło mnie wiele tematów przez te dwa i pół miesiąca, o których mogłem tutaj pisać. Nawet nie chce mi się o nich wspominać, by się na siebie jeszcze bardziej nie denerwować. Ale o nie których, kiedyś, i tak pewnie coś wspomnę...

* Chyba się uda(ło).

Brak komentarzy: